O św. Piotrze i Pawle
Na skraju lasu w Biadolinach stoi pochodząca z XVIIIw. kapliczka p.w. św. Piotra i Pawła. Jej ozdobą były drewniane rzeźbione figury obydwu świętych, które po odnowieniu przeniesiono do kościoła w Biadolinach.
Z kapliczką wiąże się legenda opowiadająca o "wizycie świętych" w tych stronach. Zdarzyło się to w bardzo odległych czasach, gdyż jak mówi legenda św. Piotr i Paweł zdążali do pobliskiego Trójnika - grodu w którego stanął dzisiejszy Wojnicz. Podróżni przebyli daleką drogę. Obydwaj mieli długie po pas brody, byli ubrani w długie, przyprószone kurzem szaty, w rękach trzymali kije podróżne, które służyły im do podpierania się w marszu, szukania brodu przez rzeki, lub do obrony przed gadami, czy też dzikimi zwierzętami. Byli już bardzo zmęczeni, kiedy zobaczyli unoszący się w oddali dym, wskazujący na bliskość osiedlisk ludzkich. Był to Trójnik - gród gród składający się z trzech osad, których mieszkańcy prowadzili ze sobą wojnę domową. Podróżni postanowili ominąć to miejsce, polecając jego mieszkańców opiece swojego Pana.
Skierowali swe kroki na północny-zachód mając nadzieję, że uda im się znaleźć odpoczynek w lesie. Na leśnej polanie spostrzegli mały drewniany domek leśnika. Dochodziły zeń głośne narzekania i biadolenie. Podróżni weszli do środka i zobaczyli tam obraz, który wprawił ich w stan przygnębienia. To starzy rodzice narzekali na swój los. Mieli syna - jedynaka od urodzenia ślepego, który z powodu swego kalectwa, nie mógł być dla nich podporą na starość. Podróżnych przejęto życzliwie. Poczęstowano ich polewką, której sami gospodarze mieli niewiele. Wzruszeni ich gościnnością poróżni powiedzieli, iż znają lekarstwo, które przywróci wzrok ich synowi. Jest nią wiara i modlitwa. Słysząc te słowa żona leśnika zaczęła szeptać modlitwy. Słychać było tylko urywane słowa zmieszane ze szlochem. Święty Piotr , bo to on był ze świętym Pawłem, wyszedł przed dom i wykopał swoją podróżną laską dołek, z którego zaraz wytrysnęła cudowna woda. Obmył nią oczy syna gospodarzy i w tej samej chwili otworzyły się oczy ślepego chłopca i po raz pierwszy zobaczył on swoich rodziców. Był to koniec w tym domu z biedotą i biadoleniem. Święty Piotr uczynił jeszcze jeden cud; w domu tym nigdy nie ubywało jadła choć wszyscy jedli.
Miejscowość tą nazwano Biadolinami, a na pamiątkę owego cudu w miejscu, gdzie stał domek leśnika wybudowano kapliczkę ku czci św. Apostołów Piotra i Pawła. Uczyniono to dopiero po upływie kilku wieków, gdy wymarł cały naród, pochodzący od cudownie uzdrowionego ślepca. Każdego roku - 29 czerwca - w to miejsce ściąga okoliczna ludność by obmyć oczy cudowną wodą, która tylko w tym dniu zachowuje swoje niezwykłe właściwości. Uczestnicy częstują się wzajemnie zabranym z domów jedzeniem, aby nikt w tym dniu nie był głodny.
Źródło : R. Iwaniec, Tarnów i jego okolice w legendach, Miejska Biblioteka Publiczna im. J. Słowackiego w Tarnowie, Tarnów 2002, str. 48-49.
Legenda o św. Stanisławie
Jak głosi tradycja na przełomie X i XI wieku właścicielami pobliskiej wioski byli Szczepanów byli Bogna i Wielisław. W rodzinie tej około 1030 roku przyszedł na świat święty Stanisław. Pewnego upalnego dnia jak głosi legenda, podążał on przez lasy z Wojnickiej szkoły. Był spragniony i bardzo zmęczony. Nie miał już sił iść dalej. Chciał się napić wody, ale w tym miejscu jej nie było. Ze zmęczenia na chwilę zasnął. Gdy się przebudził zaczął się modlić. W tym samym czasie jak głosi legenda wypłynęła w pobliżu woda ze źródła i płynie do dzisiaj.
Gdy św. Stanisław tędy wracał do domu, zawsze przy tym źródełku odpoczywał i według legendy pił z niego wodę. Wieść o pojawieniu się cudownego źródełka szybko rozeszła się po okolicy. Odtąd mieszkańcy przybywali do niego i wierzyli, że ta woda ich uzdrowi z wielu chorób.
I przychodzą do dnia dzisiejszego nie tylko mieszkańcy Biadolin, ale i z dalekich miejscowości. Z zachowanej tradycji i przekazów wynika, że wielu chorych doznało łaski cudownego uzdrowienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz